sobota, 24 sierpnia 2013

Rozdział V.
- Wstań na chwilke , prosze. - powiedział Marc.
Nie wiedziałam o co chodzi , ale wstałam , gdyż prosił. Przytulił mnie , przybliżył usta do moich uszu i powiedział: "Kocham cię , zostaniesz moją dziewczyną?". Chwile nie odpowiadałam.. Myślałam , kurcze... Z jednej strony chciałam z nim być , ale z drugiej... Nie znam go tak bardzo dobrze , ale... też go kocham... 
- Marc przepraszam , wolałabym... cię lepiej poznać. - mówiłam to patrząc w jego oczy , widziałam już napływające łzy.
Zbiegłam na dół , on został na górze. Cały czas myślałam czy dobrze zrobiłam... Szkoda mi go było , ale nie będe z kimś kogo dobrze nie znam. Owszem , znaliśmy się 3 lata temu , lecz ludzie się zmieniają. Chciałam sobie sama posiedzieć i pomyśleć o tym wszystkim. Wzięłam deske i pojechałam do mojego ulubionego parku , był niedaleko Camp Nou. Patrze... idzie Jonathan dos Santos. 
- Hej. Jesteś Marta , tak? Córka naszego trenera? - powiedział dos Santos , śmiejąc się.
- Taak , to ja. Co cię do mnie sprowadza? - zapytałam.
- Przechodze tędy sobie , zauważyłem cię i postanowiłem , że podejdę , chyba że nie chcesz mojego towarzystwa.
- Nie no siadaj , możemy się poznać , bo zabardzo się nie kojarzymy. - oznajmiłam piłkarzowi.
- Podobno ty coś tam , no.. Z Marcem.
- No... Dzisiaj się mnie zapytał o chodzenie , ale się nie zgodziłam. - powiedziałam smutna.
- Dlaczego? Marc będzie załamany , z tego co mówił , to jest nieźle w tobie zakochany...
- Bo nie znam go zbyt dobrze , poznaliśmy się 3 lata temu , ale potem nie mieliśmy kontaktu , a zapewne się zmienił od tamtego czasu , więc.
- Masz racje. Jak kocha to poczeka.
- Dobrze , dzięki za tą krótką rozmowe , fajnie się gadało. Mam nadzieje , że jeszcze sobie nie raz porozmawiamy. Papa.
- Ja też , paaa piękna. 
Gdy powiedział "paa piękna" odwróciłam się i popatrzyłam na niego dziwnym wzrokiem. Jechałam i śmiałam się. Jade , jade... Patrze , a tu Marc. Zeszłam z deskorolki przytuliłam się do niego i powiedziałam: "Prosze daj mi jeszcze czas." Pojechałam dalej. Dojechałam do domu. Zobaczylam w drzwiach mame.
- Ostatni raz tak sobie wychodzisz , nie odzywając się w dodatku nie odbierając telefonu! - powiedziała zezłoszczona mama.
- Mamo... nigdy się o to nie czepiałaś.
- Ale nie ma czegoś takiego , że wychodzisz sobie , nie ma cię 4 godziny i się wogóle nie odzywasz.
- No dobra..
*2 godziny później*
Zadzwonił mój telefon , to był Jonathan...
- Marta możesz zajść do mieszkania do Marca? 
- Ale dlaczego? O co chodzi?
- Nie da się do niego dodzwonić , nie odpisuje , nie otwiera mi drzwi , masakra... Nie wiem co z nim jest. Prosze zajdź tam.
- Ale musisz mnie zaprowadzić , nie wiem gdzie on mieszka.
- Dobra , to gdzie się widzimy?
- Możemy w tym parku co przedtem.
- Okej , nie ma sprawy jestem tam za 10 minut.
Cały czas obwiniałam się w mojej głowie były tylko myśli: "Co jeśli on sobie coś zrobi?". Ale przecież nie rozumiałam go , czemu się tak zachowywał , skoro pisalam mu , ze musi mi dać czas. Nie powiedziałam , że nie będziemy razem. Dojechałam do parku , był już tam Jonathan.
- Hejo , długo czekasz? - zapytałam.
- Nie , nie , ze 3 minuty temu przyszedłem , to chodźmy.
- Oki , oki. 
Szliśmy , szliśmy aż w końcu doszliśmy do pięknego , niewielkiego domku , z pięknym ogrodem.
- Dobra mała , ja idę , mam nadzieje , że wrócisz sama do domu , jak nie , to zadzwoń.
- Żadna mała... Ale dobra. Paa.
Trzeba przyznać , trochę się bałam tam iść , ale w sumie... Żyję się raz , więc zadzwoniłam na domofon. Czekałam jakąś minute , usłyszałam jakiś dźwięk. Był to odgłos otwierających się drzwi. Patrze , wychodzi Marc. Gdy mnie zobaczył , uśmiech zawitał na jego twarzy. 
- Co cię do mnie sprowadza? - zapytał mnie zadowolony piłkarz.
- Chciałam z tobą pogadać...
- No dobra... Wejdź.
Weszłam do środka tego pięknego domu , naprawde bylo tam bardzo ładnie. Wystrój , kolory itp.
- Usiądź na kanapie , ja przyniose coś do picia. 
- Dobrze...
Przyniósł zimną cole i położył na stoliku przede mną. Kiedy mogłam siedzieć obok niego , czułam się wyjątkowo , serce biło mi szybciej... Czułam , że go kocham. Kocham go bardzo mocno , jest dla mnie ważny. Postanowiłam , że wyznam mu to wszystko , powiem wszystko co do niego czuję , nie będe ukrywała tego.
- No więc co chcesz mi powiedzieć? - zapytał zaciekawiony Bartra.
- Pozwól , że usiąde na twoich kolanach , tak jak siedziałam na nich na Camp Nou.
- Dla mnie to czysta przyjemność , więc siadaj.
Usiadłam i popatrzyłam w jego oczy. On zaczął mnie całować , namiętnie. Położył się , ja leżałam na nim , było tak romantycznie. Byłam w 7 niebie. Po jakiś 4 minutach , usiadłam , on nadal leżał.
- No to co chciałaś powiedzieć? - zapytał podekscytowany piłkarz.
- Chciałam ci powiedzieć , że kocham cię mocno , bardzo , bardzo mocno , zależy mi na tobie jak na nikim innym.
- To znaczy , że jesteśmy razem?
- No tak. 
- Nawet nie wiesz jak cię kocham.
I wróciliśmy do pocałunku...


5 komentarzy:

  1. Zayebiste *o* Ciekawe jak ułoży się w ich związku ?
    Zapraszam w końcu do mnie http://mojezyciemojapasjamojamilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny <3 czekam na kolejny :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Awww *-*
    No nareszcie! ♥
    Czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebisty <3
    Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń