sobota, 28 grudnia 2013

Rozdział VIII.
... podeszła do mnie Pati.
- Hej. Na początku chciałabym cię bardzo przeprosić za tego sms'a. Byłam pijana.. Nie wiedziałam co pisze, jest mi strasznie głupio. - powiedziała zasmucona.
- Hej. No troszke mnie uraził i wystraszył ten sms, ale no powiedzmy, że jest ok.
- Możesz mi opowiedzieć co się wydarzyło pomiędzy tobą, a Alexisem?
- Żebyś sobie nie myślała, że ja chce ci go odebrać czy coś w tym stylu.. Ja mam Marca i go kocham najmocniej.. Możemy się umówić ok. 16 w jakiejś kawiarni i wtedy pogadamy na spokojnie. 
- No dobra, to o 16 w Starbucks'ie? 
- Tak, będe. - powiedziałam.
Siedziałam i patrzyłam na trening. Popatrzyłam na zegarek - godz. 13.50. Za 10 minut koniec treningu. Minęło te pare minut i podszedł do mnie Marc, rzuciłam mu wodę. 
- Marc to pojedziesz z Cristianem, tak? - usłyszałam głos taty.
- Tak, tak. Dziękuje za podwózke.
- Kochanie? 
- Noo?
- Zobaczymy się wieczorem? 
- Oczywiście. 
Marc dał mi buziaka i poszedł w kierunku szatni. Ja pojechałam z tatą do domu. Wchodząc do naszego mieszkania poczułam piękne zapachy - mama robiła obiad. 
- Kochanie musimy dzisiaj zarezerwować bilety lotnicze do Polski. - powiedziała mama.
- Ile tam będziemy?
- Ty i Adria - 3 dni wam chyba wystarczą, a ja musze tam zostać dłużej, musze zająć się wszystkimi sprawami.
- A z kim my wrócimy?
- Wujek chce tate odwiedzić, więc z nim polecicie.
- No dobrze.
- Zawołaj brata i tate na obiad.
Mama podała danie. Gdy wszyscy zjedliśmy, zasiadłam przed laptopa i brałam się za rezerwowanie biletów. Nagle pomyślałam.. A może wezme Olivie do Polski? Jeszcze nigdy nie była, więc troszke bym jej przedstawiła Wawe. Podbiegłam szybko do jej domu i zaproponowałam wyjazd. Na szczęście jej rodzice się zgodzili. Wróciłam do domu, a tu już godzina 15.30. Trzeba mi się zbierać, ide na kawe z Pati. Wyszłam z domu, wsiadłam w busa i pojechałam. Weszłam do Starbuck'sa, zobaczyłam znajomą, dosiadłam się. 
- Wiesz... Na początku chciałam cię jeszcze raz przeprosić za tego sms'a. Naprawde mi teraz głupio, poprostu nie zapanowałam nad emocjami. Jestem okropnie o niego zazdrosna, jeszcze alkohol we krwi... - powiedziała zasmucona Patrycja, widziałam że mówi to szczerze.
- Nie no rozumiem, nie ma sprawy.
- To opowiesz mi co się ostatnio wydarzyło?
- Kurcze, no bo wyszlam sobie wieczorem na spacer. Szłam sobie spokojnie, przechodziłam obok waszego domu, słyszalam jakieś odgłosy, ale to normalne i szłam dalej. Nagle Alexis wyskoczyl i chwycił mnie za ręke, tak mocno trzymal... Próbowalam się wyrwać, ale nie potrafiłam. Rzucił mną na łóżko wtedy miałam okazje i uderzyłam go w czułe miejsce... Szybko uciekłam, on biegł za mną. Całe szczęście szybko byłam u Marca.
Widziałam już łzy w jej oczach... Szkoda mi jej było...
- Jeju... Musze z nim porozmawiać. Głupio mi strasznie nie dość, że z mojego powodu to jeszcze on... Nie wierze.
- Musisz z nim poważnie porozmawiać. Przepraszam, ale ja już pójde, jutro jade na 3 dni do Polski, bo musze wziąć wszystkie rzeczy z Warszawy i wróce tutaj. Too pa. 
- Okey, jak przyjedziesz to daj znać.
- Jasne.
Uśmiechnęłam się i wyszłam. Było około godziny 18. Przyszłam do domu, chwile pogadałam z mamą i zadzwoniłam do Marca.
- Hejj, może ty wpadniesz do mnie, jutro lece do Polski, musze się jeszcze spakować, więc no.
- Jasne kochanie. To o której mam być?
- A możesz nawet teraz.
- Okey, to ja już wychodze.
Rozłączyłam się, siadłam przed lapka i czekałam na niego. Długo oczywiście nie musiałam czekać, za chwile już był u mnie. Przyszedł, wstałam, mocno mnie przytulił i delikatnie pocałował. To kochałam. Jeszcze nikt mnie tak cudownie nie traktował. 
- Weź sobie lapka, czy połóż się, bo musze się spakować.
- Okeej.
Podeszłam do szafy, wyciągnęłam torbe i zaczęłam wrzucać potrzebne rzeczy na te 3 dni. Za chwilke poczułam, że Marc się zbliża. Tak słodko przytulił mnie od tyłu i zaczął całować po szyi. To uczucie... Było niesamowite. Gdy już się spakowałam to poleżeliśmy jeszcze razem w objęciach. Później obejrzeliśmy jakiś film. Było już dość późno, Marc już się zbierał do domu, pożegnaliśmy się i pocieszaliśmy się faktem, że to tylko trzy dni. Kocham mojego chłopaka, jest cudowny.

czwartek, 26 września 2013

Rozdział VII.
 - Nie ma! Ide z tym na policje.. Przesada. - krzyknął zdenerwowany piłkarz.
- Marc.. Nie, nie idź. - powiedziałam wystraszona.
- Kochanie. Co by było gdybyś nie uciekła? Zgwałciłby cię.
- Też racja, ale to twój kolega z drużyny...
- Już nie.. Najpierw zajde z tym do twojego taty, a potem pójdziemy na policje, bo nie sądze, żeby twój tata chciał to tak zostawić.
- Nie idź, prosze.
- Nie ważne jakbyś nalegała, ja pójde.. Skoro tak zrobił jeden raz, skąd wiesz, że nie będzie dalej tego robił?
- Hmmm.. Odprowadzisz mnie do domu? Boję się sama iść.
- Oczywiście. Teraz już cię nie puszcze samej, chyba że pójdziesz z Olivią, albo Adria po ciebie przyjdzie.
- Sama też się będe bała chodzić..
- Poczekaj, ubiore się i pójde.
Marc poszedł się ubrać, bo był w samych bokserkach. 
- No jestem kochanie, ubieraj buty i idziemy.
Ubrałam buty, wyszłam z jego domu, on zamknął mieszkanie chwycił mnie za ręke i poszliśmy. Nie spieszyło nam się, szliśmy spokojnie. Rozmawialiśmy i rozmawialiśmy.. Nagle zwolniłam, poczułam ból w kostce.
- Co się dzieje mała?
- Nic, nic coś kostka mnie pobolewa.
- Wskakuj na plecy, zaniose cię.
- Nie no, jest już niedaleko dojde.
- Wskakuj. - krzyknął chłopak.
- No dobra..
Wskoczyłam mu na plecy i tak szliśmy. Byłam bardzo śpiąca, kładłam głowe na jego ramieniu. Doszliśmy do domu.
- Musze schodzić? Zbyt wygodnie mi tak. - powiedziałam cichutko.
- Nie musisz. Dla mnie przyjemność tak z tobą chodzić.
- Za ciężka jestem!
- Nie, wcale nie.
- Dobrze kotek, ja już zmykam, strasznie mi się spać chce.
- Okey, widzimy się jutro tak? Z resztą i tak przyjde do twojego taty, powiedzieć mu o tym.
- Dobrze..
Zeszłam z Marca i przytuliłam się od niego, on delikatnie mnie od siebie odciągnął i namiętnie pocałował. Popatrzyłam mu w oczy i wyszeptałam: "dobranoc". Odwróciłam się i poszłam. 
*Marc* 
Jej, jakie ja mam szczęście. Taka dziewczyna to cud. Śliczna, kochana, cudowny charakter. A jakie usta ma. Mmm. Gdyby Alexis jej coś zrobił... Zabiłbym go!
*Marta*
Przyszłam do domu od razu poszłam do łazienki się umyć. Umyłam się i poszłam do pokoju. Położyłam się i zasnęłam. W nocy obudził mnie sms, postanowiłam go odczytać. Napisał do mnie jakiś nieznany numer. Wystraszyłam się jego treści. 
"Suko! Odwal się od mojego narzeczonego! Jeszcze raz cię zobacze obok niego pi*do, to nie masz życia. Rozumiesz? Wara od mojego Alexisa." 
Nie wiedziałam co to może znaczyć.. Wydawało mi się, że to sms od Patricii. Ukochanej Alexisa. Nie wyglądała na taką agresywną. Nie znałam jej, ale często widywałam. Zawsze wydawała mi się sympatyczną osobą, czy pozory mnie kolejny raz zmyliły? Zasnęłam spokojnie. Rano poczułam, że ktoś obok mnie leży, otworzyłam oczy i zobaczyłam mojego kochanego chłopaka. 
- Jej, jaka cudowna niespodzianka.- powiedziałam uśmiechnięta.
- No widzisz. Śpiochu mój, już 11!
- Oj tam. Masz dzisiaj trening? Powiedziałeś to mojemu tatowi?
- No mamy trening o 12. Nie mówiłem mu nic czekam na ciebie.
- Długo już tu jesteś?
- Jakieś 15 minut sobie z tobą leże.
- Jej. - powiedziałam i ucałowałam go.
- Ubierz się, ja zejde na dół, zaraz wszystko opowiesz swojemu tatowi.
Ubrałam się, przygotowałam sobie na dole coś do jedzenia i zaczęłam rozmawiać z tatą.
- Kochanie, opowiedz. Co się wydarzyło wczoraj wieczorem?
- No.. No dobrze. Postanowiłam sobie wyjść na spacer, jak to ja często wychodze. Noi ide, zbliżam się do domu Alexisa, akurat szłam tamtym osiedlem. Usłyszałam nucenie, nie bałam się, bo czego... Kiedy byłam jakieś... Hmm. 2 metry za posesją Alexisa, ten wyszedł z bramki, chwycił mnie mocno na ręke i ciągnął do swojego domu. Próbowałam się wyrwać, szarpałam się, ale on był za silny dla mnie. Łzy napływały mi do oczu, krzyczałam w jego domu, on zaczął mnie obmacywać. W końcu z całej siły kopłam go w czułe miejsce, upadł na podłoge, w końcu był pijany... Uciekłam jak najprędzej z tego koszmarnego miejsca! Biegłam w kierunku domu Marca, odwróciłam się i zobaczyłam parenaście metrów za mną jego, znowu on. Płakałam. Biegłam tak szybko ile miałam sił w nogach. Dzwoniłam jak głupia na domofon u Marca. Otworzył. Rzuciłam się w jego ramiona i już wiedziałam, że jestem bezpieczna. - mówiąc to płakałam..
Bartra mnie przytulił i cicho powiedział: "kicia uspokój się, jest dobrze".
- Takiego Alexisa nie znałem. Jeju, córeczko byłaś silna, dobrze że uciekłaś. Marc, dzisiaj na treningu nic nie mów Alexisowi, jakby nic się nie stało.
- Ja też się przejde na trening.
- To jedziesz z nami? Bo ja samochód biore. - powiedział tata.
- No dobra.
Ubrałam koszulke Marca, taką ochote miałam ją założyć. Szybki makijaż i pobiegłam do samochodu taty. Już tam na mnie czekali. Udaliśmy się w kierunku ośrodka treningowego. Zobaczyłam tam Patricie. Szczerze mówiąc troche się wystraszyłam. Usiadłam sobie na murawie. Podeszła do mnie przepiękna, nie wysoka kobieta o cudownych brązowych oczach. To Antonella! Ukochana Leo Messiego. Miała na rękach swoje kochane dzieciątko - malutkiego Thiago. 
- Hey! Jestem Antonella, może mnie poznajesz, a ty? Jesteś córką Tito, prawda?
Troszke się zawstydziłam, gdy do mnie podeszła, ale odpowiedziałam jej, nie sądziłam, że jest taka rozgadana.
- Cześć. Tak jestem jego córką, nazywam się Marta. - odpowiedziałam ze sympatią.
- Widywałam cię kiedyś w Barcelonie przez wakacje, nie mieszkasz tutaj prawda? Chyba kiedyś byłaś bardziej nieśmiała. - zaśmiała się WAG.
- Nie mieszkałam, jestem pół Polką pół Hiszpanką. Mieszkałam w Polsce, tam się urodziłam, w Warszawie, przeprowadzamy się tu na stałe, będziemy już tu mieszkać.
- Świetnie! Mam nadzieje, że się poznamy lepiej, bo bardzo sympatycznie się z tobą rozmawia.
- Oczywiście, możemy się poznać.
- Wiesz co, ja już pójde, bo synuś się troszke złości, śpiący już jest. Napewno się gdzieś jeszcze zobaczymy. Papa.
- Antonella, ja mam jedno pytanko.
- Tak? Słucham cię.
- Jaka jest ta Patricia, dziewczyna Alexisa? Wczoraj napisała mi dość wulgarnego smsa, bo mialam nieprzyjemną sytuacje z jej ukochanym.
- Jest bardzo fajna, jednak szybko się denerwuje i jest zazdrosna.. 
- Ale nie jest skłonna pobić kogoś?
- Myśle, że nie. Jest ostra w słowach tylko.
- Dzięki za informacje.
- A o co chodzi?
- Wiesz.. Teraz ci się spieszy.. Umówimy się kiedyś na jakiejś kawie, to ci wszystko opowiem.
- Dobrze, dobrze. Papa.
- Do zobaczenia.
Antonella wzięła małego szkraba i pojechała do domu, Thiago był naprawde przesłodki.
Podeszła do mnie Pati...


sobota, 7 września 2013

Rozdział VI.
 I tak siedzieliśmy , gadaliśmy , byłam tam już dość długo , Marc chciał abym jeszcze została , pooglądalibyśmy jakiś film , czy coś. Żeby w domu nie było później spiny , postanowiłam zadzwonić do taty.
- No hej Marti , kiedy będziesz w domu? - usłyszałam sympatyczny głos taty.
- Tato , ja jestem u Marca , będe późno w domu , mam klucze , nie martwcie się , odprowadzi mnie. - powiedziałam spokojnym i przekonującym do zostania u chłopaka głosem.
- No dobrze , kochamy cię. Pa. 
- Papa.
Odłożyłam telefon i wtuliłam się w Marca. Byłam niesamowicie zakochana , nie umiałam skupić się na niczym innym , w mojej głowie był tylko on , on , on. 
- Kicia , to co oglądamy? - mówił Marc.
- A może jakaś komedia? Albo film romantyczny! - odpowiedziałam pełna radości.
- Wybrałbym komedie.
- No dobrze , jak chcesz.
Oglądaliśmy , oglądaliśmy.. Film się skończył , na końcu zasnęłam na klacie Marca.
*Marc*
Kurcze , co ja mam zrobić? Nie chce jej budzić.. Napisze sms Tito ( mówie do niego po imieniu ) że Marta przenocuje u mnie. Treść sms: "Dobry Wieczór. Tito , Marta przenocuje u mnie , oglądaliśmy film i zasnęła , nie chce jej budzić. Dobrej nocy". Zgodził się , wziąłem na ręce i przeniosłem do sypialnii. Położyłem ją na łóżku , ja poszłem się umyć. Wróciłem i położyłem się obok niej , tak cudownie wyglądała , gdy spała. Tak samo pięknie jak przed snem. 
*Rano*
*Marta*
Obudziłam się , popatrzyłam.. Obok mnie spał Marc , coś tu jest nie tak , nie jest to mój pokój.. Leżałam i zastanawiałam się co robie w łóżku z moim chłopakiem. Patrzyłam cały czas na Bartre , delikatnie dotykając jego włosy. Nagle otworzył swoje piękne , wielkie oczyska. 
- Kochanie , jak ja się znalazłam z tobą w łóżku?
- Zasnęłaś mi na kolanach , nie chciałem cię budzić , więc przeniosłem cię do mnie do sypialnii.
- Kochany jesteś. A rodzice , wiedzą? - zapytałam poddenerwowana.
- Spokojnie , napisałem sms tatowi. 
- Dziękuje.
- Idź do kuchni , poczekaj , możesz wziąć sobie mojego laptopa jak chcesz , ja tylko ide się oporządzić. 
- Oki , będe czekać.
Weszłam sobie na facebooka , przejrzałam i tak klikałam sobie ze znajomymi. Marc wyszedł z łazienki i udał się do kuchni.
- Kotek , pomóc ci przy śniadaniu? - zapytałam radośnie.
- Nie trzeba , chce sam coś dla ciebie zrobić.
Wtedy pomyślałam.. Ojej , jakiego mam cudownego chłopaka.. Kocham go mocno. Zawołał mnie do stołu , zrobił pyszne i świetnie wyglądające naleśniki, bardzo mi smakowały. Wzięłam wszystkie rzeczy i poszłam do domu.
*2 dni później ok. godz. 21.*
- Mamo ide się przejść na spacer.
- Znowu tak późno?
- Takie spacery są najlepsze.
- Dobra idź , ale żebyś wróciła do domu.
- No okej.
Wyszłam z domu , włożyłam słuchawki do uszu i udałam się na spacer , szłam przed siebie. Zbliżałam się do domy Alexisa , nagle usłyszałam nucenie jakiś hiszpańskich piosenek. Ale nic , szłam dalej. Nagle ktoś mnie chwycił od tyłu , odwróciłam się , a to Alexis. Nie było z nim dobrze , był pijany. Wziął mnie za ręke , bałam się , na tyle co go znałam był ok , ale wtedy był pijany , krzyczałam na niego , próbowałam się uwolnić , ale nie dawałam rady , chciałam kopnąć , ale nie miałam siły , trzymał mnie tak mocno za ręke , czułam okropny ból , on trzymał mnie za tą ręke i prowadził do sypialni , bałam się , nie chciałam , krzyczałam na niego. Zaczął rozpinać moją koszule , wkońcu nie wytrzymałam kopnęłam go w ... chyba każdy wie o co chodzi i jak najszybciej uciekłam z tego domu , byłam cała zapłakana , cała się trzęsłam ze strachu. Nie wiedziałam co zrobić , poszłam do Marca. Odwróciłam się , zobaczyłam Alexisa biegnącego za mną , był pijany , więc nogi mu się plątały na szczęście. Ja również zaczęłam biec , dobiegłam do domu mojego chłopaka , zaczęłam gwałtownie dzwonić na domofon , zaspany Marc pokazał mi się w drzwiach. Otwieraj mi bramke ku*wa!! Krzyczałam wystraszona i zdenerwowana. Chłopak szybko podbiegł do bramki i otworzył mi. Weszliśmy do domu , przytulił mnie mocno , wiedziałam że jestem bezpieczna.
- Przepraszam , że cię obudziłam.
- Nic się nie stało , teraz to jest nieważne , opowiedz , co się dzieje , dlaczego jesteś taka zdenerwowana i dlaczego płaczesz?
Opowiedziałam piłkarzowi historie.
- Zabije skur*iela! Nienawidze go. Jak on mógł się do czegoś takiego posunąć , rozumiem że jest pijany , nigdy taki nie był... Jeszcze będzie biegał próbując zgwałcić  16 latke.. ZABIJE - mówił roztrzęsiony Marc.
Kiedy byłam w jego ramionach , byłam pewna , że mi się nic nie stanie , czułam się bezpieczna.

sobota, 24 sierpnia 2013

Rozdział V.
- Wstań na chwilke , prosze. - powiedział Marc.
Nie wiedziałam o co chodzi , ale wstałam , gdyż prosił. Przytulił mnie , przybliżył usta do moich uszu i powiedział: "Kocham cię , zostaniesz moją dziewczyną?". Chwile nie odpowiadałam.. Myślałam , kurcze... Z jednej strony chciałam z nim być , ale z drugiej... Nie znam go tak bardzo dobrze , ale... też go kocham... 
- Marc przepraszam , wolałabym... cię lepiej poznać. - mówiłam to patrząc w jego oczy , widziałam już napływające łzy.
Zbiegłam na dół , on został na górze. Cały czas myślałam czy dobrze zrobiłam... Szkoda mi go było , ale nie będe z kimś kogo dobrze nie znam. Owszem , znaliśmy się 3 lata temu , lecz ludzie się zmieniają. Chciałam sobie sama posiedzieć i pomyśleć o tym wszystkim. Wzięłam deske i pojechałam do mojego ulubionego parku , był niedaleko Camp Nou. Patrze... idzie Jonathan dos Santos. 
- Hej. Jesteś Marta , tak? Córka naszego trenera? - powiedział dos Santos , śmiejąc się.
- Taak , to ja. Co cię do mnie sprowadza? - zapytałam.
- Przechodze tędy sobie , zauważyłem cię i postanowiłem , że podejdę , chyba że nie chcesz mojego towarzystwa.
- Nie no siadaj , możemy się poznać , bo zabardzo się nie kojarzymy. - oznajmiłam piłkarzowi.
- Podobno ty coś tam , no.. Z Marcem.
- No... Dzisiaj się mnie zapytał o chodzenie , ale się nie zgodziłam. - powiedziałam smutna.
- Dlaczego? Marc będzie załamany , z tego co mówił , to jest nieźle w tobie zakochany...
- Bo nie znam go zbyt dobrze , poznaliśmy się 3 lata temu , ale potem nie mieliśmy kontaktu , a zapewne się zmienił od tamtego czasu , więc.
- Masz racje. Jak kocha to poczeka.
- Dobrze , dzięki za tą krótką rozmowe , fajnie się gadało. Mam nadzieje , że jeszcze sobie nie raz porozmawiamy. Papa.
- Ja też , paaa piękna. 
Gdy powiedział "paa piękna" odwróciłam się i popatrzyłam na niego dziwnym wzrokiem. Jechałam i śmiałam się. Jade , jade... Patrze , a tu Marc. Zeszłam z deskorolki przytuliłam się do niego i powiedziałam: "Prosze daj mi jeszcze czas." Pojechałam dalej. Dojechałam do domu. Zobaczylam w drzwiach mame.
- Ostatni raz tak sobie wychodzisz , nie odzywając się w dodatku nie odbierając telefonu! - powiedziała zezłoszczona mama.
- Mamo... nigdy się o to nie czepiałaś.
- Ale nie ma czegoś takiego , że wychodzisz sobie , nie ma cię 4 godziny i się wogóle nie odzywasz.
- No dobra..
*2 godziny później*
Zadzwonił mój telefon , to był Jonathan...
- Marta możesz zajść do mieszkania do Marca? 
- Ale dlaczego? O co chodzi?
- Nie da się do niego dodzwonić , nie odpisuje , nie otwiera mi drzwi , masakra... Nie wiem co z nim jest. Prosze zajdź tam.
- Ale musisz mnie zaprowadzić , nie wiem gdzie on mieszka.
- Dobra , to gdzie się widzimy?
- Możemy w tym parku co przedtem.
- Okej , nie ma sprawy jestem tam za 10 minut.
Cały czas obwiniałam się w mojej głowie były tylko myśli: "Co jeśli on sobie coś zrobi?". Ale przecież nie rozumiałam go , czemu się tak zachowywał , skoro pisalam mu , ze musi mi dać czas. Nie powiedziałam , że nie będziemy razem. Dojechałam do parku , był już tam Jonathan.
- Hejo , długo czekasz? - zapytałam.
- Nie , nie , ze 3 minuty temu przyszedłem , to chodźmy.
- Oki , oki. 
Szliśmy , szliśmy aż w końcu doszliśmy do pięknego , niewielkiego domku , z pięknym ogrodem.
- Dobra mała , ja idę , mam nadzieje , że wrócisz sama do domu , jak nie , to zadzwoń.
- Żadna mała... Ale dobra. Paa.
Trzeba przyznać , trochę się bałam tam iść , ale w sumie... Żyję się raz , więc zadzwoniłam na domofon. Czekałam jakąś minute , usłyszałam jakiś dźwięk. Był to odgłos otwierających się drzwi. Patrze , wychodzi Marc. Gdy mnie zobaczył , uśmiech zawitał na jego twarzy. 
- Co cię do mnie sprowadza? - zapytał mnie zadowolony piłkarz.
- Chciałam z tobą pogadać...
- No dobra... Wejdź.
Weszłam do środka tego pięknego domu , naprawde bylo tam bardzo ładnie. Wystrój , kolory itp.
- Usiądź na kanapie , ja przyniose coś do picia. 
- Dobrze...
Przyniósł zimną cole i położył na stoliku przede mną. Kiedy mogłam siedzieć obok niego , czułam się wyjątkowo , serce biło mi szybciej... Czułam , że go kocham. Kocham go bardzo mocno , jest dla mnie ważny. Postanowiłam , że wyznam mu to wszystko , powiem wszystko co do niego czuję , nie będe ukrywała tego.
- No więc co chcesz mi powiedzieć? - zapytał zaciekawiony Bartra.
- Pozwól , że usiąde na twoich kolanach , tak jak siedziałam na nich na Camp Nou.
- Dla mnie to czysta przyjemność , więc siadaj.
Usiadłam i popatrzyłam w jego oczy. On zaczął mnie całować , namiętnie. Położył się , ja leżałam na nim , było tak romantycznie. Byłam w 7 niebie. Po jakiś 4 minutach , usiadłam , on nadal leżał.
- No to co chciałaś powiedzieć? - zapytał podekscytowany piłkarz.
- Chciałam ci powiedzieć , że kocham cię mocno , bardzo , bardzo mocno , zależy mi na tobie jak na nikim innym.
- To znaczy , że jesteśmy razem?
- No tak. 
- Nawet nie wiesz jak cię kocham.
I wróciliśmy do pocałunku...


wtorek, 20 sierpnia 2013

Rozdział IV.
Starałam się spokojnie zasnąć , myślałam pozytywnie , że wszystko będzie dobrze. Nie wiedziałam o co mu chodzi? Co ja mu zrobiłam?
*Marc*
Kurde. Co ja zrobiłem? Tak ją dziś olałem... Zależy mi na niej bardzo. Lorena jest głupia. Nie zna Marty , a tyle rzeczy mi o niej nagadała. Serio jestem głupi , że jej uwierzyłem. Sam nie znam Marty... Jeju , co ja mam teraz zrobić , żeby ją przeprosić? Zadzwonie do Oliwii. - myślałem cały czas. 
- Marc! Nie masz co innego do robienia niż dzwonienie do mnie o 1.00? - zapytała zaspana Olivia.
- No przepraszam , ale musisz mi dać rade.
- No okej. Co się stało?
- Olałem Marte , przez to , że Lorena mi nagadała jakiś głupstw o niej , a ja poje*any jej w to uwierzyłem. Zależy mi na niej bardzo , ja ją kocham. Co mam jej kupić na przeprosiny? - powiedziałem zrozpaczony.
- Kurde , ty jesteś serio głupi. Jak mogłeś uwierzyć Lorenie? Przecież wiesz jaka ona jest. Chciała by każdą miłość rozwalić , bo jest o każdego zazdrosna. Nawet nie wiesz jak Marta się wczoraj czuła , płakała gdy przyszła do domu... Leżała prawie cały czas z twarzą wbitą w poduszke... A co na przeprosiny? Myśle , ze wystarczy jej twoja obecność , spacer po plaży czy coś w tym stylu. - powiedziała Oli.
- Jaki idiota ze mnie. Musze to szybko naprawić. 
- No , a teraz dobranoc.
- Papa.
Zasnęłem spokojnie , dziś , zaraz po treningu , musze zajść po Marte. 
------------------------------
Rano.
*Marta*
Jeju! Ciekawe , czy Marc coś wymyśli... Czy wgl ma zamiar mnie znać? Zeszłam na śniadanie , usiadłam przy stole. Nie wyglądałam na zadowoloną.
- Marta? Coś się stało? - zapytała mama.
- Nie , jest wszystko okej. - kłamałam oczywiście.
- Wyglądasz jakoś dziwnie... - powiedział Adria.
- Jak dziwnie? Normalnie , jak zawsze. - odpowiedziałam zdenerwowana.
Zjedliśmy posiłek , Adria oznajmił:
- Ide na trenig , wziął torbe i udał się w kierunku drzwi.
- Ej poczekaj , pójde cię odprowadzić.
- No dobra.
Dojadłam kanapke , ubrałam buty , wzięłam deske i poszła odprowadzić brata. 
- Marta... Widze , że coś jest nie tak. Wiesz , że mi możesz wszystko powiedzieć.
- Chodzi o to , że... Podoba mi się Bartra. Zależy mi na nim bardzo , ostatnio sam do mnie zarywał , prawil komplementy , a wczoraj zaproponował mi spotkanie , mieliśmy się spotkać wtedy za 2 godziny , napisałam mu na fb , czy się spotkamy , a on mi napisał , że nie. Potem poszłam sama na spacer i gdy już wracałam , on szedł chodnikiem z Loreną i z Cristianem , nawet na mnie nie popatrzył , przeszedł obojętnie , jakby mnie nie znał.
- Kurde , co mu odbiło?
- Może poprostu mu się nie podobam?
- To by się nie zachowywał tak w południe.
- Też racja.
Doszliśmy do bazy treningowej , Adria poszedł , a ja rzuciłam deskorolke na chodnik i pojechałam w strone domu. Nagle dostałam sms , był od Bartry: "Prosze spotkajmy się zaraz , chce sobie wyjaśnić wczorajszą sytuacje. Będe czekał gdzie tylko chcesz." Odpisałam mu , że jestem na przystanku obok Camp Nou , postanowiłam właśnie się tam przejechać na desce. Za 10 minut przybył na miejsce. Podszedł do mnie i mnie przytulił , a ja do niego z chamskim tekstem:
- Wczoraj nawet nie chciałeś patrzeć na mnie , a dzisiaj się przytulasz...
- Chodź... Zabiore się w moje ulubione miejsce , kocham tam przebywać. 
- Gdzie?
- Zobaczysz.
Weszliśmy na trybuny Camp Nou. Szliśmy schodkami do góry , coraz wyżej , aż doszliśmy na najwyższy sektor. Usiadłam mu na kolanach. Patrzyliśmy sobie w oczy , on powiedział: "Przepraszam za wczoraj , ta głupia Lorena mi coś nagadała o tobie , plotek zasranych. Zależy mi na tobie bardzo. Jesteś cudowna , znam cię dopiero tydzień , ale jesteś dla mnie wszystkim". Gdy usłyszałam te słowa , ułożyłam głowe na jego ramieniu i zaczęłam płakać. 
- Kochanie? Dlaczego płaczesz? - zapytał Marc patrząc w oczy.
- Nigdy nie usłyszałam tak cudownych słów , kierowanych do mnie.
Otarł swoją dłonią moje policzki , mokre od łez. Patrzyliśmy się sobie w oczy , nagle piłkarz przybliżał swoją twarz do mojej , między naszymi ustami była odległość centrymetra , nasze usta się dotknęły. Czułam się świetnie w tamtym momencie , potem położyłam głowe na jego kolanach i leżałam sobie , gadaliśmy... Nie wiedziałam czy jesteśmy już razem czy nie. Wolałabym narazie nie , tak dobrze to znamy się tylko tydzień... A ten pocałunek? Samo jakoś tak wyszło.

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Rozdział III.
Odczytałam sms: "Możemy się spotkać tak za godzinke?". Odpisałam: "No okey , jestem na plaży , możesz przyjść".
- Kto pisał? - zapytała Olivia.
- Marc , chce się spotkać. - powiedziałam zafascynowana.
- Kiedy?
- Za godzinke.
- To ja was zostawie.
- Ale no , możesz z nami siedzieć.
- Zostawie was.
Minęła godzina , zjawił się Marc.
- No to ja was zostawiam , jak co to będe w barze obok. - oznajmiła uśmiechnięta przyjaciółka , ubierając spodenki.
Marc rozebrał koszulke , rozłożył ręcznik i usiadł obok mnie.
- I jak tam na dziś słonko? - zapytał Bartra.
- Słonko? Nie rozpędzaj się tak. U mnie świetnie , a u Ciebie?
- No leci. Idziemy do morza?
- Okey , a wniesiesz mnie? - zaśmiałam się.
- No jasne. To wskakuj na plecy.
- Nie no co ty załamałabym cię , jestem ciężka.
- Wsakuj nie gadaj , nie jesteś , przynajmniej na taką nie wyglądasz.
- No dobra.
Wskoczyłam mu na plecy i weszliśmy do morza , w końcu zeszłam , piłkarz cały czas mnie chlapał , fajnie się razem bawiliśmy , jak 13 letnie dzieci. Wyszliśmy z wody , Marc położył się na ręczniku , a ja poszłam do baru po coś do picia. Gdy przyszłam położyłam się obok niego , głowie miałam na jego ramieniu. Było naprawde słodko , jeju nie chciałam się zakochiwać , ale za każdym razem , kiedy go widziałam , kiedy się do mnie uśmiechał , kiedy coś do mnie mówił , był dla mnie coraz bliższy. Leżeliśmy tak i gadaliśmy... Powiedziałam:
- Odprowadzisz mnie do domu?
- Oczywiście.

Doszliśmy do domu , była gdzieś godz. 17. 
-  Zobaczymy się późniejszym wieczorkiem?
- Jeżeli tylko będe mogła to oczywiście. 
Przytuliłam go , ucałowałam w policzek i poszłam do domu. Pech w tym , że akurat w oknie stał tata. Jego pierwsze pytanie , kiedy weszłam do domu to:
- Co to za obściskiwanie się z Marcem , co? - zapytał tata , sama nie wiem co myślał mówiąc to. Negatywnie chyba nie myślał.
- No jej , to mój kolega.
- Kolega? Wydaje mi się , że coś więcej. - tata zaczynał mnie denerwować.
- Tato! Nie wkurzaj mnie , nie jest dla mnie narazie nikim więcej. - powiedziałam i wyszłam na góre.
Weszłam na facebooka , zobaczyłam że piłkarz jest dostępny , więc napisałam: "Chcesz się jeszcze spotkać wieczorkiem?". Czekałam i czekałam na odpowiedź... Po 5 minutach , zobaczyłam że przeczytał wiadomość , nadal czekałam aż odpisze. Po 10 minutach odpisał stanowcze "nie". Troszke mnie to zdziwiło , bo jeszcze 30 minut temu , sam mi proponował spotkanie. Troszke się zasmuciłam , widziałam że najwidoczniej nie chce się ze mną spotkać , więc nie pisalam , dlaczego nie. Z natury jestem wrażliwa , a chyba go pokochałam , więc troche się zasmuciłam. Kolejna sytuacja , którą wyolbrzymiam. Posiedziałam jeszcze chwile na fb i postanowiłam , że wybiore się na spacer , sama. Wzięłam telefon , słuchawki i ruszyłam. Kierunek -> plaża. Usiadłam sobie na piasku , delikatne fale uderzały w moje stopy , wsłuchiwałam się w tekst każdej piosenki , która leciała w moich słuchawkach. Było już ciemno , patrzyłam w gwiazdy , nagle spojrzałam na telefon to już godz. 21! Tragedia , zasiedziałam się długo na tej plaży , wzięłam wszystko i szłam chodnikiem w kierunku domu. Patrze , a w przeciwną strone idzie Marc wraz z Cristianem Tello oraz jego dziewczyną. Już chciałam podbiec do niego i przytulić go , ale coś mnie powstrzymało. Przeszli obok mnie , patrzyłam się na Bartre , ale on nawet nie zwrócił na mnie uwagi. Patrzył się jakby specjalnie w inną strone , a widział z daleka , że ide. Za to Lorena , dziewczyna Tello , zmierzyła mnie takim chamskim wzrokiem , jakby chciała mnie zabić... Dosłownie! Chciało mi się płakać , nie wiedziałam co się dzieje! Przecież jeszcze pare godzin temu , mogłam mieć głowe na jego ramieniu... Mogłam go przytulić , a nawet pocałować! Przyszłam do domu , rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Przyszła do mnie Olivia. Zobaczyła mnie płaczącą na łóżku. Opowiedziałam jej całą tą sytuacje.
- Jak to? Przeszedł obok ciebie chodnikiem i nawet się nie popatrzył? - zapytała zdziwiona.
- Nie. Nic. Miał głowe obróconą w zupełnie inną stronę! - powiedziałam załamana.
- Ja sobie z nim pogadam... Nie wiem o co mu chodzi!
- Ja właśnie też nie.
- Dobra kicia , wyśpij się dobrze. Jutro będzie lepiej. 
- Miejmy nadzieje , dobranoc.
- Papa. - powiedziała troskliwym głosem i wyszła z pokoju.
Już zasypiałam , a nagle obudził mnie głos sms. Już miałam nadzieje , że to Marc , ale nie... Musiał to być głupi operator.

niedziela, 18 sierpnia 2013

Rozdział II.
 Po długim spacerze wróciłyśmy do swoich domów. Weszłam do sypialni mamy i zapytałam:
- Mamo , moge dziś iść na dyskoteke z Olivią?
- Ale do tego znanego klubu , no wiesz... Tego co zawsze chodzicie?
- No tak , wrócimy sobie pieszo.
- Ale uważajcie na siebie. Wychodzisz gdzieś teraz? 
- Nie.
- To dobrze , zaraz obiad będzie.
Tymczasem Adria spotkał się ze swoim przyjacielem - Davidem.
*Adria*
- Mamo , ja dziś  nocuje u Davida.
- Jeju , co wy tak dzisiaj mi uciekacie z domu? Ale dobra.
- Ej no , wakacje są , chcemy się bawić. 
- No dobrze , dobrze.
*Marta*
No to ostatnie przygotowania do imprezy , ubrałam się , umalowałam i poszłam po Olivie. 
- No to co idziemy? - zapytała uśmiechnięta Olivka.
- Idziemy! - krzyknęłam.
Weszłyśmy do klubu , widziałam pełno przystojnych chłopaków , ale najbardziej spodobał mi się Marc , którego spotkałyśmy też na plaży. Nie chciałam się zakochiwać , niedawno rozstałam się z chłopakiem , który mnie bardzo zranił. Pan Bartra cały czas na mnie patrzył , uśmiechał się i puszczał oczka , ja cały czas świetnie bawiłam się z Olivią. Wytańczyłyśmy się i poszłyśmy usiąść przy barze , ona poszła do toalety , a ja tam siedziałam popijając cole. Na jej nieobecność usiadł przy mnie Marc. 
- Hej ślicznotko. - powiedział , uśmiechając się i pokazując swoje śliczne białe ząbki.
- Hej. - odpowiedziałam sympatycznie.
- Tata zawsze cię chwali , dużo o tobie opowiada , wiesz? - opowiadał.
- Serio? Nie wiedziałam. - zaśmiałam się.
- Może zostawiłabyś mi swój numer telefonu? - zapytał.
- Jasne , nie ma problemu , dzwoń , pisz kiedy chcesz , tylko nie w nocy. - uśmiechnęłam się.
- No dobrze , dobrze.
W tym czasie przyszła Olivia.
- A co wy tu tak siedzicie razem? - zapytała z uśmiechem.
- Tak sobie gadamy , poprostu. - odpowiedziałam jej.
- Chodź Marta! Idziemy tańczyć. - zaproponowała Olivia.
Poszłyśmy na parkiet i szalałyśmy. Ok. godz. 1.00 wyszłyśmy z dyskoteki , szłyśmy sobie powoli do domu , nie spieszyło nam się nigdzie. Gdy już doszłyśmy do naszej ulicy , weszliśmy do mnie do ogrodu i usiadłyśmy na trampolinie , gadając jeszcze chyba z 2 godziny. 
- Oli... Mi się chyba Bartra spodobał. - powiedziałam pod nosem.
- Jeeej. Wiesz , że ty mu chyba też?
- Ale co z tego , nie chce mieć narazie chłopaka.
- Co jeśli on się naprawde w tobie zakocha?
- Nie wiem , wszystko się zobaczy.
- Dobra kicia , ja spadam do domu. Idziemy jutro na plaże?
- Oczywiście. Paaa. - przytuliłam przyjaciółke.
Weszłam cicho do domu i położyłam się. Dużo myślałam nad Marcem... Kiedyś był moim dobrym kolegą , kiedyś... Czyli jakieś 3 lata temu , potem wogóle nie mieliśmy kontaktu. Bałam się , że znowu się zakocham w kimś , kto nie odwzajemni uczucia. Nie chciałam o nim myśleć cały czas jednak ciągle wkradał się do mojej głowy. Rano , a w zasadzie w południe obudziłam się około godz. 12. Popatrzyłam na telefon , sms od Marca: "Hej śliczna:*". Od razu pojawił mi się uśmiech na twarzy , mój dzień zaczął się świetnie. Zeszłam na dół i zobaczyłam przy stole reszte rodziny. Zapytałam:
- A co to , jakieś zebranie czy co? 
- Musimy pogadać wszyscy w 4. - powiedział tata.
- No więc dzieci... Myślimy z tatą , że to nie ma sensu mieszkać osobno i to jeszcze w takiej odległości. Zadecydowaliśmy , że ja , ty Marta i Adria przeprowadzimy się na stałe do Barcelony. - powiedziała mama.
- Jeeeest , nareszcie! - krzyknął Adria.
Ja nie wiedziałam czy się cieszyć... Z jednej strony chciałabym tu bardzo mieszkać , ale w Polsce mam przyjaciół..
- Marta , nie cieszysz się? - zapytali rodzice.
- No z jednej strony tak , ale z drugiej nie.. Przecież ilu mam przyjaciół w Polsce.
- A tu masz Olivie i pełno innych znajomych , napewno kogoś poznasz. - powiedziała przekonywująco mama.
- No.. Masz racje. 
- Za 2 tygodnie lecimy wszyscy spakować wszystkie rzeczy i wystawić stary dom na sprzedaż. - westchnęli rodzice.
- Ojej... Ciężko będzie się rozstać... - powiedział Adria.
- Dacie rade! - powiedział tata.
- Okej , ja ide się przebrać w strój , a potem ide z Oliwią na plaże.
- Dobrze. - powiedziała mama.
Przebrałam się i poszłam po przyjaciółke. 
- Olivia! Przeprowadzam się na stałe do Barcelony!
- Serio? Jak fajnie. - odpowiedziała szczęśliwa dziewczyna.
Opowiadałyśmy o przeprowadzce , gdy już siedziałyśmy na plaży. Nagle dostałam sms od Marca.